niedziela, 30 sierpnia 2015

Spotkanie blogerów




Wczoraj było bardzo miły dzień z kilku małych powodów , a jak wiadomo małe rzeczy stają się wielkimi to i ja lubię się cieszyć z takich małych miły drobnostek. 

Pierwszy raz zgłosiłam się i wzięłam udział w spotkaniu blogerskim. Nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać , jak może wyglądać takie spotkanie i oprócz wstępnego harmonogramu co się tam może dziać. 
Na pewno za to wiem ile Marcerlina Magda i Paweł włożyli pracy aby zorganizować spotkanie , na które przybyło ponad 30 osób i kilka małych dzieciaków. 
Oprócz organizatorki nie znałam nikogo , większość Pań i jeden Pan byli z naszego regionu , jednak nawet kilka osób przyjechało kilkadziesiąt i kilkaset kilometrów aby się spotkać. Głownie to blogujące mamy odwiedziły Sosnowiec , nie znam każdego z blogów na kilka może wpadłam przypadkiem , jednak jak się "siedzi " troszkę w innej dziedzinie choć bardzo bliskiej dzieciom nie jest się w stanie wszystkich kojarzyć. 
Bardzo fajnie jest to że większość mam zna się już bardzo dobrze , tworzą "paczki" , widują się na spotkaniach często zaprzyjaźniają. A na takich spotkaniach poszerzają swoją wiedzę o różne szkolenia i wykłady. 
Mimo , że ja już nie w temacie ale wiele mam jednak tak można było posłuchać o kilku modelach wózków firmy Baby Design , wypróbować jak funkcjonują a na koniec wygrać dwa egzemplarze. :) 
Bardzo podobały mi się warsztaty równocześnie w grupach prowadzone były Warsztaty Plus dla skóry i drugie w których brałam udział Trening Kreatywności prowadzony przez Skrzydlatą Żyrafę . Lubię taki trening dla głowy :):) 
Na koniec świetne warsztaty prowadzone przez Dominikę z EvoKids n temat : Harmonijne relacje z dziećmi czyli magia asertywności . Czyli  coś co każda z nas wie ale nie zawsze stosuje:) 

Takie spotkanie nie mogło się też obejść bez pysznego poczęstunku , owoców i słodkości , dla większości takimi słodkościami jak się dowiedziałam są "dary losu"  czyli gadżety od sponsorów. Nie powiem miło było wrócić do domu z siatką kosmetyków od Joko Cosmetics , herbatkami Teekanee i akcesoriów dla dzieciaków tu w zależności od macierzyńskich potrzeb kubki niekapki i kolorowe przybory od firmy Świat Bambino to akurat sprawdzi się świetnie bo czekamy niecierpliwie na 1 września :) 
Ważne jest też to że organizatorzy wspierali tym razem dwie instytucje Fundację Przystanek Schronisko oraz Zespół Szkół Specjalnych 4 w Sosnowcu !!!!

Hmmm, było fajnie , dla mnie to nowe doświadczenie i wrażenia. Może kiedyś skuszę się jeszcze raz. 

Mała telefoniczne foto relacja dla Was 













Koniec dnia był jeszcze milszy , Ja Kocimama kończyłam wczoraj swoje 36 urodziny , ja nie wiem jak to jest być tak blisko 40 bo ja się czuję na dużo mniej -phiiii. Tak czy siak zakończyłam wieczór w cudnym Krakowie na spacerze i przepysznej kolacji z moimi chłopakami.Czasem nie trzeba wielkich  hucznych spotkań i baletów alby uczcić tak miłą uroczystość .

I tak koniec - wracam do szycia:)  








czwartek, 27 sierpnia 2015

Po wakacyjnie a już intensywnie



 Hmmm, i jak tu zacząć po wakacyjny post. 

 Było miła ale się skończyło.....

Wszystko dobre co się dobrze kończy....

Ale zawsze tak jest coś się kończy zaczyna się coś , fajnie jak jest miło ale może być milej i tak dalej i tak dalej.  Po prostu dwa miesiące pięknego lata kończą swój bieg . Kocikowy lipiec był intensywny i pracujący , sierpień relaksujący i wypoczynkowy. Zbliża się wrzesień - syn z opóźnieniem ale we właściwym dla siebie czasie wędruje za kilka dni do szkoły. Tak jak u wielu moje przerażenie jest ogromne biorąc pod uwagę jego większe potrzeby niż u innych dzieci. Ale to nie o nim ten post. 
Sprostamy wyzwaniom jak do tej pory.
 A wyzwań i Kocikowemu światu nie brakuje od powrotu z wakacji. Miło że czekaliście aż się wywczasuję . Dobrze tak od razu po wczasach wskoczyć intensywnie w wir pracy , bardziej się człowiek mobilizuje i nabiera energii. 
I tak w ciągu tego tylko tygodnia postały koci-myszki, konik , poduszka, kola ratunkowe i kolejna partia girland. Powstało tez coś całkiem nowego na zamówienie Pani Basi poczekacie zobaczycie. 

Mam nadzieję się też mocno zmobilizować i zaprosić Was na drugi blog Gdy nie ma Nas gdzie zobaczycie relację wyspy  z Rodos gdzie gościliśmy dwa tygodnie. Może jeszcze do końca tygodnia coś naskrobię. 

Do miłego i udanego weekendu 














wtorek, 4 sierpnia 2015

Początki nigdy nie są łatwe



Zawsze musi być ten pierwszy raz


okej , odważyłam się , głowa mi parowała od myślenia co i jak , z potem to już poszło jak ogień , zapłon poszedł i został siwy dym. Na szczęście syn wyszedł z tego cało i na dodatek ubrany:)

Taaakkk moje wizje co do szycia odzieży a przynajmniej czegoś co ma ja przypominać są coraz bliższe realizacji. Broń mnie wszyscy świeci nie mam zamiaru po uszyciu jednej bluzki i szortów szyć od razu całej kolekcji, i jest to tylko próba sprawdzenia samej siebie czy ja w ogóle potrafię.

To że moro w tym roku za mną chodzi to już wiecie. Pomysł zdecydowałam także przenieść na mojego Oskara. Jest on już za duży na większość fajnych marek szyjących bo tam najczęściej rozmiary kończą się na 128cm.  Miałam upatrzone moro spodenki dla niego niestety nie szyją ich w jego rozmiarze, miałam też upatrzonych kilka innych fasonów , z t shirtem nie było już większej filozofii . I tak z buchającej pomysłami głowy , kilku wzorów stworzonego przez samą siebie wykroju - pierwszego w życiu!!! uszyłam szorty. na gumce, z kieszeniami , z mocno obniżonym krokiem.
Gumki jest w za pasie posłużą jeszcze jak brzuch urośnie , długości tez jest na zapas , zakładam że
2-3 sezonów pochodzi . Poprawek było kilka w szortach , za dużo materiału zbierało się w kroku i źle wyglądało, druga rzeczą której  już nie da się poprawić są zbyt płytkie i długie kieszenie. Ale pierwsze kroki za mną , syn spodnie włożył i w nich chodzi. !!
Koszulka do kompletu wykrojona na surowo z podwiniętymi rękawkami  z kieszonką  moro to nie sprawiła żadnych trudności .
Muszę jednak zaznaczyć że nie jestem posiadaczką ( jeszcze) overlacka i wszystko jest wykańczane  moim własnym sposobem na to aby się nie strzępiło i targało od środka.

Nie wiem czy któraś z Was szyje , nie wiem jak to wygląda z punktu widzenia drugiej osoby , ale ja jestem z siebie dumna. Cieszę się z własnej mobilizacji i że przekroczyłam kolejny etap w szyciu. Cały czas się uczę  i sprawia mi to ogromna frajdę.

Przyjmuję każde słowo krytyki i ocenę wykonania - śmiało nie krępujcie się

Enjoy