Po raz kolejny miałam okazję uszyć największego zwierza w Kocikowie . Tym razem dla dziewczynki ze specjalną dedykację od ojca chrzestnego.
Już wiem po tym drugim razie że sprawa z tym królikiem wydaje się prosta bo duże formaty łatwiej uszyć , ale jest i przy nim dużo pracy , szczegółów i szycia ręcznego. ufff paluszki bolą.
Wiem też jeszcze jedno.Już się z niczym nie mieszczę w mojej domowej pracowni , brakuje mi miejsca , wszystko leży na tzw "kupie" i naprawdę ciężko tak pracować, przydała by się też większa przestrzeń do fotografowania tego zwierza, i po raz kolejny przydała by się hafciarka do pięknego haftowania tekstów i aplikacji. Achhhh może kiedyś....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz